Roman Janiszek
Polecamy: Tekst: Włodzimierz Szczepański, Zdjęcia: Maciej Stanik (kliknij w pasek na górze)
Palestyna - ziemia wyklęta
"Zjeżdżamy uliczką za Starą Kopalnią. Parę zakrętów, dziur i jesteśmy na Palestynie. Miejscowi wyjaśnili nam, skąd wzięła się nazwa. Po II wojnie światowej w kamienicach przy ul. Średniej zamieszkali Żydzi. Wyjechali później. Obecni mieszkańcy też chcieliby wyjechać. W wielu budynkach widać opuszczone mieszkania. - W mojej kamienicy jest tylko czterech lokatorów. Daj Boże, aby nas wysiedlili - opowiada kobieta, która wyprowadziła na spacer pitbulla". - Źródło: http://extra.natemat.pl/biedaszyby-w-walbrzychu
"Nie przykładano dużej wagi do potencjalnych skutków likwidacji kopalń dla miasta – mówił dawny dyrektor Andrzej Winnicki. – Ale był to najlepszy okres w dziejach wałbrzyskiego przemysłu węglowego. W roku 1995 zbliżyliśmy się prawie do zera, jeśli chodzi o cenę za tonę węgla, więc już się do niej niemal nie dopłacało".
Źródło: www.walbrzych.dlawas.info
"Likwidacja wałbrzyskich kopalń pozbawiła mnie pracy i środków na utrzymanie. Jak wielu górników zwolnionych z pracy w latach 90-tych podczas transformacji walczyłem o być albo nie być. Żeby przetrwać musiałem podjąć decyzję, czy ryzykować życie i kopać nielegalnie węgiel w "biedaszybach", czy nie mieć z czego sie utrzymać i umrzeć z głodu. Dziś biedaszyby nie mają przede mną tajemnic. Nie ma takiej dziury, o której bym nie wiedział". Obecnie zajmuję się fotografią, filmowaniem i dokumentowaniem, z tego dziś żyję. Dorabiam też jako aktor,"- mówi po latach Roman Janiszek.
Reportaż - Dokument - Referencje
Główny bohater filmu:
Polskie Doncaster - Ciemna strona "złotego pociągu"
Film powstał spontanicznie – Zostałem zaproszony przez Henryka Janasa i Piotra Luteńko, do zarejestrowania materiału foto-video z imprezy, którą organizowali wspólnie w Głuszycy 25 września 2016 r. pt. "HENRYK JANAS i PRZYJACIELE - TU JEST MÓJ DOM". Pokazałem im swoje zdjęcia z biedaszybów i lekko zaniemówili (śmiech). Piotrek od razu wpadł na pomysł żeby połaczyć obraz z muzyką. Dorobił do tych odrazów dźwięki, Henryk dorysował grafikę i myślę, że pomysł był trafiony w dyszkę, bo podczas pierwszej prezentacji w Głuszycy, zmontowanego "na kolanie" materiału, ludzie bili brawo na stojąco i płakali. Film po drobnej korekcie techncznej będzie wkrótce dostępny w sieci - mówi Roman Janiszek. Premiera internetowa już wkrótce!
Data wydarzenia: 25.09.2016 17:00 - 25.09.2016 20:00
Miejsce wydarzenia: Centrum Kultury w Głuszycy
Linki do artykułów:
Kiedyś nielegalnie kopał węgiel, by zarobić na życie i studia. Dziś jest inżynierem i wydał książkę w obronie biedaszybów.
Grzegorz Wałowski
Na czarnej okładce - zdjęcie wałbrzyskich starych szybów pokopalnianych. Pod nim autor: Grzegorz Wałowski. I tytuł - "Wałbrzych: od biedaszybów do...". Nad zebraniem materiałów do publikacji pracował dwa lata. W książce próbuje udowodnić, że biedaszyby można wykorzystać do podziemnego zgazowania węglaTematem podziemnego zgazowania węgla zainteresował się jeszcze w czasie studiów. Kończył Politechnikę Wrocławską. Obronił pracę inżynierską, również na ten temat. - Gdyby nie biedaszyby, nie skończyłbym studiów, nie wydałbym książki. Dlatego czuję, że teraz coś im się ode mnie należy. Chciałbym, żeby wróciło tama życie - opowiada.
Artykuł POLSKA TIMES z 7 kwietnia 2009 r.
Z Grzegorzem Wałowskim, byłym górnikiem z biedaszybów, który wydał o tym książkę, rozmawia Sylwia Królikowska - POLSKA TIMES.
Tytuł lada dzień trafi do sprzedaży. Wałowski już nie może się doczekać, kiedy na wystawie księgarni zobaczy swoje dzieło. Tym bardziej że w jego powstanie włożył wiele sił. Sam zarobił na wydanie książki, pracując również w biedaszybach. Potrzebne było 10 tys. zł, żeby wydrukować tysiąc egzemplarzy.
- Ale cały czas wierzyłem, że mi się uda. Tak jak wierzę, że chłopaki z biedaszybów kiedyś będą tam legalnie pracować - mówi Wałowski.
Data wydania książki również nie jest przypadkowa. W tym roku mija 20 lat od chwili, gdy rząd podjął decyzję o likwidacji wałbrzyskich kopalń. A pod koniec lat dziewięćdziesiątych biedaszyby działały już na potężną skalę. Z nielegalnych wyrobisk żyły ponad trzy tysiące ludzi. Dziś oficjalnie mówi się o grupie kilkudziesięciu. Sami biedaszyb-nicy szacują, że w sezonie jest ich około 300.
- A będzie jeszcze więcej, bo ludzie tracą pracę i wrócą na biedaszyby - mówi pan Jan z Wałbrzycha, który od pięciu lat zarabia na nielegalnym urobku.
Już teraz bezrobocie w Wałbrzychu sięga prawie 20 procent. Zaraz po likwidacji kopalń było jeszcze gorzej: 30 procent mieszkańców bez pracy. Jednak Wałbrzyska Specjalna Strefa Ekonomiczna, największy pracodawca w regionie, zapowiada zwolnienia.
- Jesienią będzie nas dwa razy więcej - nie ma wątpliwości Roman Janiszek, kopacz z biedaszybów i bohater nagradzanego reportażu o nielegalnych wyrobiskach w Wałbrzychu, pt.: "Wszyscy jesteśmy z węgla".
Kryzys ma wpływ na to, że ludzie wracają do biedaszybów. Na własnej skórze odczuwają to mieszkańcy w Nowej Rudzie niedaleko Wałbrzycha.
Kilka dni temu policja zabezpieczyła prowizoryczne szyby. Ostatnio taki problem istniał w mieście dwa lata temu. Władze były przekonane, że już nie wróci. Dziś szacują, że z handlu nielegalnym urobkiem może znów żyć kilkadziesiąt osób. I nie są to pojedynczy ludzie, którzy kopią na własne potrzeby, a zorganizowane grupy.
Kopią węgiel na zamówienie i sprzedają nawet trzy razy taniej niż w legalnych składach. Na przykład kopacze z Nowej Rudy żądają około 200 zł za tonę, w składzie trzeba zapłacić 600 zł. - Rachunek jest prosty, a korzystają obie strony. Dlatego biedaszyby wrócą i to ze zdwojoną siłą - zapowiada pan Jan, kopacz i były górnik z Wałbrzycha.
***
Kopacze to nie jest motłoch, który zarabia na tanie wino
Wydał Pan swoją książkę za własne pieniądze i to naprawdę spore. Skąd taki pomysł?
Bo ja to jestem taka ambitna bestia. A tak poważnie to chciałem pokazać, że kopacze z biedaszybów to nie jakiś motłoch, który zarabia na tanie wino. Wielu z nas - tak jak ja - kopie w biedaszybach, żeby opłacić sobie szkoły, studia czy utrzymać rodziny. Owszem, nie wszyscy są tacy dobrzy. Ale zapewniam, że nie wolno kopaczy wrzucać do jednego worka.
O czym dokładnie jest Pana książka?
Pracowałem nad nią jeszcze na studiach na Politechnice Wrocławskiej. Chcę udowodnić, że biedaszyby można wykorzystać do podziemnego zgazowania węgla. Wiem, że są inwestorzy, którzy się tym interesują. Ale na razie więcej nie można o tym powiedzieć. W publikacji są opisane wszystkie możliwe rozwiązania. Piszę też o samych biedaszybach. Jednak szczegółową ich historię chciałbym opublikować w osobnej książce. Już się do niej przymierzam.
Skąd Pan miał pieniądze na wydanie publikacji? 10 tys. zł piechotą nie chodzi.
No i właśnie te koszty były dla mnie największym zmartwieniem. Ale zbierałem pieniądze, odkąd wpadłem na pomysł, by wydać książkę. I nie ma co się oszukiwać - sporo zaoszczędziłem, pracując właśnie w biedaszybach. Odkładałem pieniądze przez lata, trochę się zapożyczyłem. Ważne jednak, że się udało!
Na okładce książki, w miejscu na adnotację o autorze, wylicza Pan wyroki sądowe, jakie ma za biedaszyby. Po co sie nimi afiszować?
Mam na koncie cztery prawomocne wyroki sądowe. Między innymi za nielegalne wydobywanie miału czy przyjęcie węgla z nielegalnego urobku. Ale wszyscy kopacze są w podobnej sytuacji. Scenariusz jest zawsze ten sam: policja robi na nas zasadzki i łapie na gorącym uczynku. Potem jest proces i nie ma jak się wybronić. Ale to świadczy tylko o tym, że biedaszyby to nie jest łatwy kawałek chleba. I właśnie to chciałem pokazać.
Ale zdarzało się też wam wystrychnąć policję na dudka, prawda?
Owszem. Do dziś pamiętam, kiedy pierwszy raz kopałem węgiel. Z kolegami znaleźliśmy żyłę w lesie, pod Wałbrzychem. Mieliśmy mapy górnicze, więc pewność, że urobek tam jest, była duża. Zdążyliśmy jednak zaledwie kilka razy ruszyć łopatą, kiedy na horyzoncie pojawiła się policja. Koledzy zwiali. Ja byłem w dołku i nie dałem rady z niego szybko wyjść. Mundurowi podeszli do mnie i dumni z siebie spytali, co robię. I nie wiem, dlaczego, ale rzuciłem, że przyszedłem w odwiedziny do ojca, który sobie wybudował lepiankę. Zatkało ich, a sprawa rozeszła się po kościach.
Źródło: https://polskatimes.pl/zyl-i-uczyl-sie-dzieki-biedaszybom/ga/102734/zd/398909
Do znacznego spadku produkcji energii elektrycznej we Francji doszło po przedwczesnym wyłączeniu elektrowni jądrowej Fessenheim. Dodatkowo problemy wzmogła także pogoda, powodując zastoje farm wiatrowych.
W wyniku tych okoliczności Francja wznawia produkcję prądu elektrycznego w elektrowniach węglowych. Ma się to oczywiście nijak do przyświecającemu UE tzw. "Zielonemu Ładowi". .Jak poinformowano zamknięcie elektrowni Fessenheim w czerwcu tego roku automatycznie zmniejszyło flotę dostępnych reaktorów jądrowych o dwa.
- Zbieżność powyższych z realizowanym programem remontów, mających na celu przedłużenie okresu eksploatacji reaktorów jądrowych, powoduje spiętrzenie prac serwisowych – stwierdza francuski koncern energetyczny EDF.
Nie są to jedyne czynniki powodujące taki stan rzeczy. W Europie aura w ostatnim czasie oddziałuje negatywnie na produkcję energii z OZE, w szczególności na wiatraki.
- Rozpościera się wyż nad Europą, co powoduje słabe wiatry - wskazuje RTE, zarządca systemu energetycznego Francji. W ubiegłym tygodniu energetyka wiatrowa pokryła zaledwie 2% francuskiego zapotrzebowania na energię elektryczną.
Leon
https://www.youtube.com/watch?v=zUwUoga2yAg
OBSERWATORIUM SPOŁECZNE
Biedaszyby
Od kilkunastu lat istnieją w rejonie Wałbrzycha biedaszyby. Prześladowane, niszczone
i ścigane nie dają za wygraną. Pracujący w nich ludzie są stawiani przed sądami,
a często giną w prymitywnych wyrobiskach. Zmusza ich do tego powszechne
bezrobocie i odpowiedzialność za dostarczenie środków do życia dla siebie
i swojej rodziny.
ADAM MAKSYMOWICZ
Bezwzględnym przeciwnikiem biedaszybów są gminne i państwowe służby porządkowe oraz organa wymiaru sprawiedliwości. Powołują się one na prawo górnicze i geologiczne mówiące o koncesjach, projektach i planach ruchu zezwalających na wydobycie kopaliny, jaką jest węgiel kamienny. Stoją na straży interesu Skarbu Państwa, do którego należą podziemne zasoby węgla kamiennego w całym kraju. Twierdzą, że nielegalne jego wydobycie w biedaszybach jest „kradzieżą”. Okradane jest w tym wypadku państwo, którego interesu bronią wspomniani urzędnicy. Lotne ich brygady jeżdżą po całym rejonie, wypatrując, gdzie kopie się węgiel.
Okazuje się jednak, że ich zapał do tępienia biedaszybów idzie na marne. Jak sami twierdzą, to walka z wiatrakami. Jeżeli nawet nie są oni w stanie zlikwidować biedaszybów, to przynajmniej ograniczają ich rozprzestrzenienie się do minimum. W górniczej statystyce wypadków w przeliczeniu na wydobyte tony – wydobywanie węgla w biedaszybach jest najniebezpieczniejszym górnictwem świata. Nawet w Chinach w najbardziej zagrożonych pod tym względem kopalniach wskaźnik ten wynosi ok. 0,34 na milion ton. Tu zaś wydobyto niewiele więcej niż sto tysięcy ton, a jest już ośmiu zabitych.
To też górnictwo
Ktoś może powiedzieć, że tego rodzaju porównania są niedopuszczalne. Wszak dzieje się to wbrew prawu i przepisom zabraniającym tego rodzaju działalności, która jest ścigana i karana. To wszystko prawda. Tylko druga część tej prawdy jest taka, że mimo to węgiel stale i nadal jest wydobywany w wykopach, sztolniach i szybikach. Jest dostarczany konsumentom, którzy na dodatek bardzo chętnie go kupują. Handel ten kwitnie z tego powodu, że węgiel wydobyty z biedaszybów jest o połowę tańszy niż ten na składach opałowych. To jedna z przyczyn, dla których biedaszyby mają stale powodzenie. Kolejna to ta, że zamykając ostatnią kopalnię w tym regionie, pozbawiono pracy blisko 10 tysięcy górników. Do dzisiaj stopa bezrobocia należy tu do najwyższych w kraju. W powiecie wałbrzyskim waha się ona w granicach ok. 35%! Ludzie muszą mieć środki do życia. Kiedy nie ma żadnej legalnej pracy, muszą jej szukać tam, gdzie ona jest. Na początku wieku było to zjawisko jeszcze bardziej masowe. Miejscowe media i statystyki oceniają, że wydobyciem węgla w biedaszybach zajmuje się ok. 100–200 osób.
Przedsiębiorstwo "Biedaszyby"
Stróże porządku publicznego, którzy wypowiadają się na ten temat w mediach, twierdzą, że wydobycie w biedaszybach jest coraz lepiej zorganizowane. Do rzadkości należy, że kogoś złapią na gorącym uczynku. Tacy górnicy stają przed sądem i są karani za złamanie prawa, które zabrania nielegalnego wydobywania kopalin. Grozi za to kara do 5 tys. zł. Sądy skazują ich na sumę ok. 500 zł. Gmina powołała specjalne grupy, które przy użyciu ciężkiego sprzętu zasypują doły, wykopy, szurfy i inne wyrobiska. Cóż jednak z tego, kiedy kilka dni później w tych samych odkopanych miniaturowych kopalniach wre praca. Jest ona stosunkowo dobrze płatna. Zajmują się nią młodzi ludzie. Można powiedzieć, że są to już następcy tych zwolnionych z pracy górników. Lokalne władze zadają sobie pytanie: skąd oni wiedzą, gdzie kopać? Gdzie szukać węgla? Domyślają się, że stara górnicza strzecha już nie fedruje, ale ma szczegółowe mapy występowania węgla na tym terenie i dokładnie wskazuje młodym ludziom, gdzie mają tego węgla szukać. Jest to o tyle ułatwione, że wałbrzyska niecka węglowa pokrywa się z niecką morfologiczną. Wychodnie pokładów węglowych występują stosunkowo płytko na wzniesieniach otaczających miasto.
Zalegalizować biedaszyby?
Był pomysł, aby zalegalizować biedaszyby. Polegał on na budowie mikroodkrywki, w której na normalnych zasadach eksploatowano by węgiel zalegający na wychodniach. Okazał się on jednak całkowicie nierealny. Władze miasta nie życzą sobie, aby w jego centrum istniała odkrywkowa kopalnia, nawet zminiaturyzowana. Będzie to szpecić widok i dezorganizować komunikację oraz niszczyć otaczające Wałbrzych parki. Na dodatek już po przybliżonych analizach okazało się, że przedsięwzięcie to będzie całkowicie deficytowe. Po sporządzeniu wszystkich dokumentów, powołaniu służb, opłaceniu podatków niewiele zostanie do podziału dla tych, którzy będą tam pracować. Wydaje się, że problem biedaszybów w regionie wałbrzyskim jest nierozwiązywalny. Czy aby na pewno? Przecież ustawa prawa geologicznego i górniczego zezwala na wydobycie piasku na własnym terenie w ilości 10 merów sześciennych rocznie. Praktycznie zezwolono na wydobycie stosownie do potrzeby. Czy operacji tej nie można powtórzyć w stosunku do biedaszybów, stwarzając dla pracujących w nich jakieś możliwości cywilizacyjnego funkcjonowania? Zapewne można. Tylko ktoś konkretny musi z tym wystąpić. Na terenie Polski nikogo takiego jednak nie ma. Przemawia za tym prosty argument, że najłatwiej jest prześladować, niemiłosiernie ścigać tych, którzy nie mają z czego żyć. To powinno problem załatwić. Co zrobić, jak nie załatwia? Ano wzmóc ściganie, doskonalić prześladowanie, poszukiwać coraz lepszych metod policyjnych.
Obraz nędzy i rozpaczy
Wątpliwa sława wałbrzyskich biedaszybów dotarła aż do USA. Internetowy portal „NYT” zajmujący się wypadkami w górnictwie w wydaniu z 29 marca 2014 r. zamieścił film o eksploatacji węgla kamiennego w wałbrzyskich biedaszybach. Jego oryginalność nie podlega żadnej wątpliwości, gdyż prawie wszystkie rozmowy prowadzone są w języku polskim. Pewną nowością jest odnotowanie nocnego transportu urobku, aby ominąć policyjną kontrolę. Film pokazuje trzyosobową brygadę młodych ludzi urabiających kilofem pokład węgla występujący tuż pod powierzchnią ziemi. Reporterzy dotarli też do dawnych górników, którzy w filmie wystąpili w górniczych strojach. Jeden z nich powiedział, że dopóki będzie tu węgiel, dopóty będzie się go w ten sposób wydobywać. I to powiedzenie jest tu najważniejsze. Prestiżowa amerykańska gazeta „Washington Post” w dniu 27 października 2014 r. zamieściła obszerny reportaż z wałbrzyskich biedaszybów pt. W dół czarnej dziury polskiego górnictwa. Reporterka tej gazety, Nicole Crowder, wałbrzyski region Dolnego Śląsk przedstawia jako obraz nędzy i rozpaczy ludzi pozbawionych pracy i środków do życia. Pisze ona, że prywatne wydobycie węgla jest tu nielegalne i ścigane przez policję. Dlatego odbywa się ono nocą z udziałem całych rodzin. Kobiety z dziećmi stoją, jako czujki ostrzegające przed najściem policji. Wśród pracujących tu ludzi szerzy się alkoholizm i narkomania. Dokumentuje to wszystko kilkanaście zdjęć zadymionego, brudnego i ponurego miasta z kontrastowymi ujęciami dumnych górników w galowych górniczych mundurach z licznymi odznaczeniami za ich pracę w górnictwie.
Jest nadzieja…
Że nowe władze państwowe dostrzegą również i ten problem górnictwa węgla kamiennego. Znalezienie godziwej pracy dla kilkuset byłych górników dawnych kopalń nie powinno przerastać możliwości polskiego państwa.
Źródło: http://www.nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/index.php/2016/05/23/biedaszyby/